Ucieczka od smutku ucieczką w pustkę
- Sylwia Płukis
- 23 lip 2022
- 4 minut(y) czytania

„Uśmiechnij się”, „co jesteś taka smutna ?”, „tylko pozytywne wibracje” itp.... Popkultura i pozytywna psychologia wtłaczają nas w schemat emocjonalny pod tytułem : „zakaz smutku”. Czy smutek zawsze oznacza , że dzieje się coś złego ? Czy smutek należy jak najszybciej zakończyć ?
Czy smutku należy się wystrzegać żeby nie wpaść w stan przygnębienia lub w depresję ?
Jako dziecko często bywałam smutna i czasem nawet lubiłam ten stan, ale częściej wstydziłam się łez, wzruszeń, smutku w odpowiedzi na to co obserwowałam, czego doświadczałam będąc świadkiem smutnych scen filmowych, które oglądałam chowając się pod stołem w pokoju gościnnym u dziadków. Smutek i nostalgia są nieodłącznym towarzyszem ludzi od kolebki po grób. Oznaczają, że wieź, poczucie łączności, przynależności zostało zerwane lub rozluźniło się na tyle, że odczuwamy ten stan jako brak i jest nam smutno. Każda strata, zakończenie jakiegoś etapu w życiu, zerwanie relacji z kimś, odtrącenie, unieważnienie, odrzucenie powoduje w nas emocje związane ze smutkiem. Jak sobie z tym radzić ?
Po pierwsze nie negować, nie wypierać, nie uciekać . Zatrzymać się, zauważyć , zastanowić się co mnie zasmuciło . Jakiej przyjemności mi brakuje. Za czym tęsknię ? Nasz mózg ma tendencję do uciekania od przykrych, nieprzyjemnych doświadczeń
i do dążenia do przyjemności. Jeśli utraciliśmy łączność z tą przyjemnością, pojawia się emocja, którą jest smutek. Często w gabinecie słyszę : „obiecałam sobie, że nie będę tu płakać”. Wtedy pytam : „co jest nie tak w płaczu ?”, „co jest nie tak w smutku, który wyraża się poprzez łzy?” „Co ten smutek oznacza” ?
Płacz, smutek , przygnębienie kojarzy się ze słabością, z rezygnacją, z rozchwianiem emocjonalnym i często z depresją.
Po drugie smutek jako emocja pojawia się na tyle często, że ukrywamy ją za maską uśmiechu, pseudopozytywnej postawy, świadczącej o tym, że dajemy sobie radę.
A tymczasem gdybyśmy chociaż raz dziennie zatrzymali się nad tymi maleńkimi smuteczkami, które nas dopadają, bo na przykład przyjaciółka zamiast nas wysłuchać rzuciła krótkie :” nie ma się czym przejmować, przejdzie ci”. Albo partner czy partnerka zamiast zauważyć, że zrobiłaś coś ekstra skrytykowali cię, albo kompletnie czegoś nie zauważyli. Albo szef nie docenił twojego projektu, nadgodzin, starań itd... Tak, to są drobiazgi, ale to właśnie one wywołują w nas maleńkie fale smutku, które bez zauważenia, uznania ich, mogą przerodzić się w większą falę, a z czasem w sztorm i zalewa nas smutek , choć wydaje się, że nic takiego nie wydarzyło się i zastanawiamy się nad swoją „nieadekwatną” reakcją emocjonalną. Tymczasem smutek świadczy o tym, że jeszcze odczuwasz i masz prawo do reakcji emocjonalnych. Wystarczy zacząć je odbierać jako sygnały i czytać odpowiednio ten specyficzny dla każdego z nas alfabet Morse'a płynący wprost z naszego ciała :)
Jak to robić ?
Po trzecie : uznać swoje prawo do odbierania czegoś jako przykre, smutne, przygnębiające. Współczucie sobie samemu tego, że ktoś nas nie zauważył, nie docenił, odrzucił, nie zrozumiał, zakwestionował … Tak, chodzi o akt współczucia wobec siebie samego. Nie o użalanie się nad sobą. Zauważenie siebie, emocjonalne przytulenie siebie, wyciągniecie do siebie ręki. Połączenie ze sobą, mimo że straciliśmy łączność z kimś na kim nam zależało.
Po czwarte zrobienie czegoś dla siebie . Czegoś przyjemnego. Pamiętaj – mózg dąży do przyjemności. A to jest zdrowy sposób na to , by nie wypierać smutku, tylko go zauważyć, czasem (nie zawsze) zrozumieć skąd się wziął i przywrócić łączność najpierw z samym sobą, a następnie jeśli tego potrzebujesz i jeśli to możliwe z osobą, z którą łączność, więź została rozluźniona. Czasem jest to niemożliwe i są sytuacje, w których potrzebujemy pozwolić sobie na smutek , nawet na to by zalała nas jego fala. Gdy tracimy kogoś bliskiego , gdy kończymy ważną dla nas relację. Smutek jest tą emocją, która pomaga poradzić sobie ze stratą. Wtedy poczucie braku i tęsknota jest tak dojmująca, że smutek , przygnębienie , rozczarowanie są nie tylko dozwolone. Są potrzebne, aby uporać się z trudnym dla nas doświadczeniem. Wtedy smutek odczuwamy jako ból w ciele. Odczuwamy go somatycznie, nie tylko w głowie. Jeśli zaczniemy uciekać od smutku, uciekniemy nie tylko od tej jednej emocji, uciekniemy od odczuwania. Zamrozimy emocje w ciele, a od tego tylko krok do poczucia wewnętrznej pustki, od bycia” wypranym” z uczuć. W konsekwencji do depresji.
To zasadnicza różnica między smutkiem a depresją. Smutek odczuwamy, w depresji często już niczego nie czujemy.
Pozwól sobie przeżyć smutek z całym wachlarzem towarzyszącym mu emocji. Smutek jak każda inna emocja ma swoje natężenie, czas trwania. Osiąga punkt kulminacyjny i opada. Jeśli pozwolisz sobie odczuć go w ciele nie uciekając od niego, poddając się intuicyjnie poprzez płacz, kołysanie, obejmowanie się, przytulanie do kogoś, nawet jeśli to jest pies, kot, maskotka. On minie i uspokoisz się , zamiast walczyć z nim poprzez przyklejanie sobie wymuszonego uśmiechu na twarzy lub udawanie, że jest ok. Pamiętaj, siebie nie oszukasz. Siebie możesz przytulić kiedy jest ci smutno, zrozumieć siebie i pozwolić sobie na przeżywanie smutku.
A jeśli chcesz przepracować stratę lub nauczyć się radzić sobie ze smutkiem, zapraszam na konsultację - jest niezobowiązująca. Czasem wystarczy kilka spotkań, czasem potrzebny jest dłuższy proces terapeutyczny. Rzadko opłakujemy straty w swoim życiu. I nie mam na myśli wyłącznie śmierci bliskich, ale również tego co mogło, a nigdy się nie wydarzyło...
Komentarze